wtorek, 23 września 2014

CO DO ROZDZIAŁU - WAŻNE!



No dobra... mam wam do powiedzenia, że rozdział się pojawi po takim jednym małym spotkaniu.


Udało mi się załatwić wstęp na terapię grupowaą, aby zebrać notatki i spojrzeć na to jako specjalista oraz jako pacjent. 

Chcę zeby PL było jak najlepszym opowiadaniem, a moi czytelnicy byli ze mnie dumni.

Tak więc, robię to tylko dla was i być może pokarzę swoje notatki i uda mi się wam pokazać parę zdjeć (tyle, że tam nie można fotografować xX')

Tak więc, muszę was poprosić o cierpliwość, tak wiem. 
ZNOWU.

Mam nadzieję, że to zrozumiecie.

See yea~


A tak, mojw nowe zwierzątko - Leoś (kto by się nie domyślił, że od Louisa... xD) - pozdrawia :3

sobota, 13 września 2014

2.

              -No i co z tym zrobisz?- wysoki, czarnowłosy osiemnastolatek nachylał się nad dziewczyną i zaciekawiony wpatrywał się w małe futrzaste stworzonko, o ślicznych brązowych oczach.
-Nie wiem. Może go przygarniemy?- czerwonowłosa pogłaskała kotka po małym łebku. Chłopak spojrzał na nią zaskoczony.
-A gdzie niby będziemy go trzymać? U mnie? U ciebie, albo nie, mam lepszą opcję. Zostawmy go w kwaterze to się nawdycha marihuany!- od samego początku ten pomysł wydawał mu się absurdalny. Jednak ona zdążyła już zaprzyjaźnić się ze zwierzątkiem.
-Wezmę go do siebie, do piwnicy. Nikt nie musi wiedzieć, że go mam.- odpowiedziała zadowolona ze swojego pomysłu.
-Idiotyczny plan, Dy.- nadal starał się wybić czerwonowłosej ten pomysł z głowy, chociaż wiedział, że tej wojny nie wygra. Była zbyt uparta i pewna siebie, czasami nawet za bardzo.
-Futrzak.
-Co?- spojrzał na nią zwężając brwi.
-Nazwę go futrzak. -chłopak prychnął pod nosem.

             -Chyba se ze mnie jaja robisz! - warknęła szatynka i opadłą ciężko na skórzany fotel. W jednym z pokoi kwatery był tylko one dwie. Niebieskooka patrzyła zacięcie na siedzącą dziewczynę, która wykrzywiła twarz w grymasie i głęboko westchnęła. -Dobra! Tylko, wiesz że nic ci to nie da?
-Wiem, Evelynn, ale muszę spróbować. To jest dla mnie cholernie ważne.- zielonooka pokręciła z niedowierzaniem głową. 
-Jeśli zginiesz, to zabieram wszystkie twoje buty. Zwłaszcza te niebieskie z babeczkami!
-Niespecjalnie je lubię, więc możesz je wziąć nawet teraz, ale czarne nike idą ze mną do grobu i nawet nie myśl, że je dostaniesz.
-Zayn ich nie cierpi, przecież nie pokażę się swojemu chłopakowi w butach, których nienawidzi. 
-Twój chłopak w ogóle nie ma poczucia stylu.- skłamała. 

             -Nie mów, że pękasz.- Mulat spojrzał kpiąco na czerwonowłosą. Ona w odpowiedzi obarczyła go ciężkim, błękitnym spojrzeniem, w którym kryła się zaciętość. 
-Po prostu nie przepadam za igłami.- odpowiedziała i spojrzała na dobrze zbudowanego, łysego mężczyznę. Jego ciało zdecydowanie pasowało do jego zawodu, nie wspominając o koziej bródce zaplątanej w warkoczyk. 
-Wkręcać to ja, nie mnie.- odpowiedział i poprawił się na fotelu obok. Westchnęła i podwinęła wyżej rękaw, ukazując ręce, całe w bliznach. Były to ślady po ranach ciętych i kutych, było widać jeszcze parę w miarę świeżych siniaków. 
-To jak? Gotowa?- barczysty mężczyzna spojrzał na nią już lekko niecierpliwie, a ona po krótkiej chwili wahania kiwnęła, niepewnie głową. -To co robimy?
-Ja...- nie skończyła, bo jej towarzysz tortur odpowiedział za nią.
-Węża. Pyton tygrysi, albinos.- tatuażysta uruchomił sprzęt, a gdy igła wbiła się w skórę dziewczyny, Mulat złapał ją za rękę.

               Wygięła swoje wyjątkowo chude ciało w łuk. Robiła to z lekką trudnością. Nie wyćwiczyła, jeszcze tego ruchu perfekcyjnie, ale nie wszystko ma się od razu. Wzięła głęboki wdech i spróbowała wygiąć się jeszcze bardziej. 
-Polecisz w dół.- po małej sali, w której dziewczyna zawsze trenowała, rozległ się męski, zdecydowany i z lekko zauważalnym ciepłem głos. Przestraszona odwróciła gwałtownie głowę, przez co straciła równowagę i wylądowała na podłodze. 
-Kurwa...- szepnęła i wykrzywiła twarz w bólu. Jej ręka automatycznie powędrowała do lędźwi, bolały przez upadek. Brązowooki podszedł do małej lodówki stojącej przy czerwonej kanapie, która była lekko odrapana i widać było kawałki żółtej gąbki. Wyjął z niej paczkę lodu i owinął w bluzę, którą uprzednio z siebie zdjął. Niebieskooka usiadła, poczuła zimno w okolicach bolącego miejsca. Otworzyła oczy, przed nią siedział ten sam chłopak, który wszedł kilka minut temu. Jedną ręką odrzucił kaskadę jej czerwonych włosów do tyłu, a drugą trzymał lód przy jej plecach. -Jesteś skurwielem.
-A ty jesteś coraz lepsza. Tylko za bardzo spięta, musisz robić większą rozgrzewkę, zanim zaczniesz układ.
-Oh, dzięki za radę panie 'wiem wszystko, bo siedzę w tym dłużej od ciebie'.- przejęła chłodne zawiniątko i odepchnęła jego dłoń. 
-To jedynie sugestia, Andy.- położył się i podłożył obie dłonie za głowę. 
-Wsadź sobie swoje sugestie głęboko w tyłek, Duncan.

              -Czyli, że musisz tam jechać?- mały szop przeciągnął się i poprawił na kolanach bruneta. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
-Raczej tak. Nie chcę go wkopać do pierdla, a to był jej warunek. -czerwone, pełne usta dotknęły krawędzi szklanki, wypełnionej do połowy pięcioprocentowym piwem. 
-To niesamowite, że po tym co ci zrobił, nadal ci na nim zależy.- chłopak zmienił pilotem program w telewizorze. Z rozmnażania misiów polarnych na jakiś nudny melodramat. Tylko tego brakowało, więcej dramatu w ich i tak nieudanym  życiu. 
-Nie zależy, jest skurwielem. Tak samo jak ja, tyle że ja nie zrobiłam świństwa jemu tylko jego byłej.
-Nadal nie rozumiem. Przecież by ci wybaczyła, byłaś dla niej ważniejsza niż on.- niebieskooka prychnęła pod nosem.
-Mogę się od tego wszystkiego oderwać, chociaż na trzy miesiące, nie wierzę, że ty byś nie skorzystał.- wzruszył ramionami i sięgnął po swoje Somersby. 

              -O czym myślisz?- spytał doktorek, poprawiając na nosy swoje przeciwsłoneczne Ray Bany. Pogoda na zewnątrz była ładna, słońce mimo, że nie grzało to intensywnie świeciło. Może i bym trochę potańczyła gdyby nie jego obecność.
-Nie interesuj się. Ja cię o myśli nie pytam, to prywatna rzecz.- odpowiedziałam kładąc się na ławce. Dostrzegłam na jego twarzy nikły uśmiech, kto by pomyślał, że tak mały gest w jego wykonaniu sprawi, że zrobi mi się na sercu trochę lżej. Zaraz, chwila. Andy, co ty gadasz ogarnij się.
-Chyba oddychając świeżym powietrzem robisz się trochę milsza.- wyciągnął ze spodni paczkę papierosów, po czym włożył jednego do ust. Na końcówce małej zapałki pojawił się równie niewielki płomyk. Po chwili mężczyzna zaciągnął się, wypuszczając siwy dym. Wyglądał przy tym seksownie, ale minimalnie!
-I po moim świeżym powietrzu, męczydupo.- warknęłam, zabierając mu okulary i sama je założyłam. Matko, tyle kosztują a są takie same jak cała reszta. Szkiełko i oprawka. Chyba zaczęło mnie trochę zastanawiać ile zarabia jako psychiatra. Zwłaszcza, że on tutaj pomieszkuje, chociaż nie musi. -Czemu jesteś tu cały czas? Nie chcesz wracać na noc do domu?- zaśmiał się i odsunął peta od ust.
-Nie lubię przebywać w domu. Strasznie tam...- zaciął się na moment zastanawiając nad odpowiednim słowem. -... pusto.
-Mieszkasz sam?- skinął głową. -Ja też, znaczy, teoretycznie to z mamą, ale prawie w ogóle tam nie nocuję.
-Dlaczego?- bo jest tam strasznie sztywno. Nie potrafimy ze sobą rozmawiać normalnie, tylko się kłócimy, ale przecież mu tego nie powiem. Wzruszyłam jedynie ramionami, na co pokręcił głową i strzepnął popiół. -Wracajmy do środka.

***

GIŃCIE PRACE SEMESTRALNE!
"Magistrale płyty głownej - wygląd, przeznaczenie i zastosowanie" chujowo bardzo c:
Wybaczcie, że nie dodają szybko rozdziałów, ale naprawdę ciężko jest pisać jako Andy ._.'
Chyba wolę pisać w formie 3 osoby, a nie 1.
A wy jak sądzicie? W jakiej formie mam pisać?
^^